
Tam nie tylko piwo uprawiają; także hokej, piłkę, morsowanie i, a, przede wszystkim – biegają. Trzeba to sprawdzić, a że autostradą łącząca wschód z zachodem z Krakowa do tych Tychów jeden skok, ustawiając namiar na parkrun wyruszamy podreptać przedwigilijnie
Na miejscu spotyka nas niewielkie zaskoczenie: park naprawiają. Ścieżki rozkopane, maszyny stoją, nawet w stawie woda spuszczona; obrażone kaczki siedzą na kałuży odwrócone kuprami do świata. I tak nasz kolejny parkrun z asfaltowego zamienił się (miejscami) na całkiem solidny przełaj, z terenowo-budowlanym błociskiem na miarę, aż boję się napisać – Łemkowyny?

Trasa oznakowana jednak świetnie (co nie przeszkodziło mi odrobinę pobłądzić), a przemili organizatorzy, koordynatorzy, wolontariusze i tyska brać biegowa przyjęli nas z otwartymi rękami i: z suto zastawionym wigilijnym stołem. Klątwa ciasta podąża za mną szlakiem parkrunu. W świątecznej atmosferze wesołych życzeń szybko mija czas. Herbata z prawdziwym sokiem zasługuje na dodatkowy wzmianek.

Trasę umilały nam pieski, wszystkie aktywne i wesołe, lecz prawdziwy popis dała Jej Szczekalność Beza, wciągając samą koordynatorkę na morsowanie.

Bieg rozstrzygnął się w tempach wigilijnych; za nic nie dało się szybciej. Ha, bywa i tak. Tym razem nie miało to większego znaczenia. Wkrótce Święta; drugiego dnia parkrun ?
Dziękujemy za miłą gościnę i do zobaczenia.

parkrun Tychy: check✔
1 miejsce/18:48
Status parkrun:31/22
Łukasz Klaś

W ten wigilijny parkrun zwierzęta dały głos ?
I na głosie nie poprzestały?
Fajnie opisane, gratulacje 🙂 🙂 🙂
Dziękuję i zapraszam na parkruny ?