Operację parkrun Lubin rozpoczęliśmy w piątek wieczorem, nocując pod Kielichem. ☺ Budowla o charakterystycznej sylwetce służy wspinaczom za miejsce treningu, nam pomagając w orientacji pośród okolicznych blokowisk. Jak już używamy kielicha, to konkretnego, głosząc: rozmiar ma znaczenie.

Miejsce rozgrywania biegu oferuje wspaniały walor edukacyjny. Park Wrocławski mieści mini zoo, figury wymarłych zwierząt w naturalnych rozmiarach, miejsca rekreacji oraz naturalnych stanowisk przyrodniczych. Wszystkie atrakcje są niebiletowane, świetnie opisane i pozbawione elementów jarmarcznych; dinozaury prezentują się w swoich rzeczywistych cechach wspaniale. Miejsce na wypad z dziećmi wprost idealne: bawiąc, uczy i intryguje.

Dystans parkrun podąża równiutkim asfaltem i kostką, lecz kryje pewną dosyć subtelną pułapkę: miły, falujący nachyleniem podbieg. Z każdym okrążeniem staje się stromszy, zgoła we wspinaczkę na ostatnim, czwartym się zamieniając. Trasa znakomita na treningi, do bicia rekordów już trochę mniej.



Lubinianie organizują parkrun perfekcyjnie; oznakowawszy dystans bez zarzutu, dodają gościnność i serdeczność ujmującą. Tak, były słodycze. Atmosfera zachęca do odwiedzin, nie pozostawiając wątpliwości.
My tymczasem jedziemy w góry, pod Śnieżkę. Już w poniedziałek zapraszam na pierwszy meldunek z Karpacza. Powrotną drogą zahaczymy też parkrun za tydzień; rozważamy Wrocław i Głogów.
***
parkrun Lubin: check✅
1 miejsce/18:02
status Diadem parkrun:37/27
☺
Łukasz Klaś
Fot. Okł. Lubinextra.pl/parkrun Lubin