Wiosną zwykle odbywał się w stolicy Orlen Warsaw Marathon. Wielu miało liczne zastrzeżenia do jego organizacji, lecz istniały także plusy – choćby niska cena pakietów. Chętni się znajdowali; część marudziła, lecz biegła.
W tym roku jest jeszcze weselej.

Wiadomo, że nic nie jest pewne. OWM odbędzie się przed Wielkanocą – jednak po świętach – nie odbędzie się – odbędzie się jesienią – połączy się z Maratonem Warszawskim – powstanie jakaś superimpreza – przeniesie się gdzie indziej.
Maniana.

Czy to takie ważne? Komu ta impreza jest potrzebna? 🙂
Biegaczom amatorom? Nie – wszak mają Maraton Warszawski, a OWM był tylko źródłem frustracji z powodu permanentnego zwlekania z ogłoszeniem terminu.
Polskiej elicie biegaczy? Nie – trasa nie taka znowu szybka, a wygrają i tak Kenijczycy.
Orlenowi? Nie – wydatek i kłopoty z organizacją w wielkim mieście; niewdzięcznym mieście.
Robertowi Kubicy? Nie – zawsze więcej kasy zostanie na F1.
Warszawianom? Nie – kolejne zamieszanie i korki w mieście.
PZLA? Nie – im dłuższy dystans, tym bieg mniej interesuje centralę; jeden kłopot mniej.
Mediom sportowym? Nie – w Polsce sport to kopana, skoki śnieżne i żużel.
Ekologom? Nie – ropa nie kojarzy się dobrze i na pewno uczestnicy by naśmiecili.

Zatem nie potrzebujemy płakać, już lepiej się śmiać. A humor wzbudza zamieszanie, jakie funduje nam jedna z największych polskich firm. Niech przeniosą imprezę do Krakowa, na niedoszły tor formuły pierwszej, albo noc Trzech Króli.
Jeszcze coś wymyślą wesołego, poczekajmy.
A może zaskoczą na plus?
Łukasz Klaś
Fot. Okł. OWM
Co jeszcze wymyślą?
Kto wie? Koncepcja połączenia sił z Maratonem Warszawskim brzmi interesująco…
Nie – ręce precz od warszawskiego?
Może to go wzmocni?
Niech się pocałują?