Z cienia – wielkiej i groźnej góry Nanga Parbat. Pobiegliśmy w kolejnych zawodach cyklu Korona Himalajów i Karakorum; dla uczczenia himalaistów. Niektórzy, walcząc na jej stokach, zostali na zawsze w śniegu i lodzie. Ale walczyli. Walczyliśmy i my.

Z cienia wirusa, który – mamy mocną nadzieję – odchodzi już za horyzont. Środowy start odbył się prawie w zwykły sposób. To wielka przyjemność ścigać się bark w bark z grupą przyjaciół. Maski jeszcze tu i ówdzie trzeba…
Z cienia zmęczenia – gdyż sobotnia rywalizacja w Piasecznie mocno dała nam w kość. W tym kontekście start pod Centrum Olimpijskim stanowił także solidny trening, z zadowalającymi czasami na mecie.?
Z cienia poprzedniej edycji – tradycyjnie, dekoracja odbyła się teraz. Aga odebrała trofeum za drugie miejsce, a ja figę z makiem za czwarte.

Z cienia pogody – gdyż litościwe chmury zasłoniły słońce przed rozpoczęciem. Powiało… mniejszym upałem.
Pobiegliśmy.
Agnieszka wygrała wśród kobiet (21:09) i pewnym krokiem zmierza po zwycięstwo w całej serii, powiększając przewagę. Ja zająłem drugie miejsce wśród mężczyzn i pewnym krokiem zmierzam po drugie miejsce w całej serii, tracąc coraz to do Wojtka…?

Następnym razem niech będzie ze słońca, choćby i kosztem wyniku. Damy znać.
***
Łukasz Klaś
Dzielni jesteście!
Gratulacje!
??
Dziękujemy??
Pięknie pięknie Klasie i Żuczki szczęśliwe. Gratuluję i trzymam kciuki dalej. Trzymajcie się cieplutko i nie dajcie się Covidovi.
Pozdrawiam serdecznie z Krakowa
Pozdrawiamy?