Stało się – zlikwidowali piątki! Barbarzyństwo tego czynu całą kulę ziemską – nomen omen – obiegło, powszechnie głosy oburzenia budząc.
Protestują Haile Gebrselassie i Eliud Kipchoge; czy powinny dołączyć do nich Nudne Piątki? To z pewnością ogromnie wzmocniłoby siłę owej kontestacji! A konkretnie, co nastąpiło? Do boju ruszyła znana lekkoatletom wszystkich krajów zgraja leśnych dziadków, zwana IAAF. Naczelność owa jednym ruchem wykreśliła w nowym sezonie dystans 5000 metrów z punktowanej puli Diamentowej Ligi. Nędznicy…
Wcześniej los ów spotkał dyszkę, wspomnienia jeno zostawując. Czołówka afrykańska wścieka się, wszak to ich domeny uszczuplono. Padają głosy o rasizmie. Prawda brzmi prozaicznie, brzydko: merkantylnie. Stare, wyświechtane, a celne powiedzonko dźwięczy – jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kasę. A tę w sporcie generuje telewizja. Stara ta już lampucera (stówa na karku) rządzi światem. Biegi długie są za długie, nużąc przeciętnego Janusza siedzącego przed szklanym ekranem. I w dodatku wszystko się myli, bo murzyni dublują białych. A przerwa na reklamy czeka.
O ile z usunięciem dziesięciu kilometrów można się zgodzić, to w sprawie piątek protestuję. 10K bywa długaśne, przyznajmy. Dwadzieścia pięć okrążeń to sporo, nawet dla melomanów tuptania. Natomiast pięć kilometrów migiem błyska. Dublują się mało, a sprawiedliwie rzecz się rozgrywa: nikt tam nie powie, iż został zablokowany. Naparzasz na 98% VDOT i cierpisz; wykazując charakter łamie się 20 minut (my) i 14 (oni). I reklamy mogą wjechać, niczym po kwadransie filmu.
Piątkę zlikwidowali; bydlaki. ?

W ogóle świat biegowy się rozkroczył: na igrzyskach w telewizji ma być krócej, a dla amatorów poza bieżnią coraz dłużej. Porównajcie sobie liczbę otwartych zawodów maraton+ z ofertą na 3 kilometry i mniej: przepaść. Chcemy biegać dłużej, a oglądać krócej, czy ktoś nam to wmawia? Niechże każdy z Was w sumieniu odpowie!
Pewnikiem i kwestia lansu bzyczy; lepiej oznajmić kumplom o ukończeniu ultramaratonu niż chwalić się wynikiem na milę… Wrażenie trza czynić w sieci, ot co. A w tv ma być szybko, ekscytująco i Kszczot na finiszu lub długonogie aniołki kogośtam z odkrytymi brzuchami. O tempora, o mores…
Ciesz się, powiecie. Wszak przyznali ci rację: piątki są nudne! O, niecnoty. Miano mojego bloga wyraża subtelny odcień wieloznaczeniowej alegorii, tytułowych piątek nie pejoratyzując. Proszę patrzeć z perspektywy bogactwa języka i literackiego kunsztyzmu.
Co dalej? Nie wiem. Wszak to też od nas zależy, głosuje się portfelem. Dlatego wielkim głosem apeluję: ludzie, biegajcie piątki!
Łukasz Klaś
Niedobrze, niedobrze. Smutno bardzo i przykro. Chyba zacznę biegać w piątki.
Pozdrawiam serdecznie ŁUKASZ, Age też
Dziękujemy i pozdrawiamy też☺
My zawsze znajdziemy sobie jakieś piątki do biegania ?
Zawsze! ☺