Spektakl „Nikt” w reżyserii Artura Tyszkiewicza przynosi nam trochę humoru, odrobinę ironii, szczyptę smutku i sporo refleksji, zmieszanych w odpowiednich proprcjach. Podano interpretację sztuki Hanocha Levina (Żyd – zatem brak obojętności; każdy w Polsce ma jakiś stosunek do Żydów) opartą na świetnym warsztatowo aktorstwie, pozwoliwszy widzowi skupić się na subtelności fabuły, przedstawiającej zawiłe – często zgoła niepiękne – stosunki międzyludzkie.

Nie podoba nam się świat, w którym każdy chce być kimś, gnębiąc słabszych. W niewielkim labiryncie stołówkowych stolików trwa swoiste polowanie na ofiarę, kumulujące w końcowej scenie nad krawędzią przepaści. Kto jest bez winy?
Nikt.
Rekomendujemy pozytywnie, zachęcając do wizyty na Wierzbowej; zacna to scena.
Łukasz Klaś
Chętnie obejezalabym kiedyś.
Polecam 🙂