Kiedy wprowadzono budżet partycypacyjny, wielu – także ja – przyjęło ów ruch z zadowoleniem. Ładnie to wyglądało: przesunięcie środków i inicjatywy w dół, służące przejrzystości i sensowności decyzji. Potem nadeszły konkretne projekty, głosowania i realizacje. I ukazała się plaża…

Ten projekt przejdzie chyba do historii. Ktoś, coś – los, urzędnik – chciał ofiarować partycypację humoru. Plaża powstała za 100 000 złotych. Nie dotyka rzeki. Otwarto ją w grudniu. Nie zawiera piasku. Leży przy ujściu kolektora oczyszczalni ścieków, ciesząc nozdrza zapachami (czuć raczej mydliny, nie gówno, lecz nic to przyjemnego).

Za tak małą kaskę wyposażono teren w kilka wątpliwej jakości artefaktów, głównie drewnianych. Nic się nie zgadza – jest wesoło.
Chwała budżetowi partycypacyjnemu.


Przedsięwzięcie owo zainspirowało mnie nie na żarty. Należy iść tym tropem, uwzględniając rzecz jasna pory roku. Zgłaszam projekt lodowiska. Otwarcie planuję w czerwcu. Nie będzie lodu, może wyleje się wodę – po niej też da się ślizgać. Istnieją przecież ślizgacze wodne. Wzorem plaży lodowisko wyposażymy drewnem. Ulokujemy je w lesie, między drzewami.
Początkowo myślałem, iż sto tysięcy wystarczy, lecz ostrożność każe mi przewidywać wydatki dwa razy większe. Na pewno znajdzie się solidny wykonawca.
Zagłosujecie?

Powiecie: łatwo krytykować, trudniej zrobić. Wiem, że zaangażowani w realizację planu <plaża> wystąpią z argumentami uzasadniającymi; że termin, konieczność, koniec roku, etc. Uważam jednak, iż kontrola ludu powinna być tutaj mocna i bezwzględna; aby budżet partycypacyjny nie stał się kolejną pralnią publicznych pieniędzy. Staranniej też sprawdzajmy, na co głosujemy – aby nie okazało się, że grudniowa plaża bez piasku i ślizgawka czerwcowa bez lodu to małe piwo. ?
Partycypujmy z głową.
Łukasz Klaś

Oby to przeczytali decydenci?
Mam – niewielką, lecz żarliwą – nadzieję 🙂