
Aby nowy rok rozpocząć z przytupem, zaplanowałem pierwszego stycznia już z rana dwa starty parkrun. Wspaniałomyślność centrali zezwala w ten wyjątkowy dzień organizatorom poszczególnych lokalizacji na pewną dowolność w wyborze godziny startu; tym sposobem, dzięki gestowi Ursynowa i Pola Mokotowskiego, zaliczyłem dubla, należycie annał 2019 powitawszy. Nie ominęły mnie przygody, dostarczając ciekawych tematów do rozmaitych przemyśleń.

Przepędzeni nagłą ewakuacją po pierwszym akcie znakomitego skądinąd spektaklu ze znanej galerii zwanej pieszczotliwie Złotymi Szałasami, grzecznie zakończyliśmy sylwestrowe szaleństwo przed pierwszą, przyjście nowego wcale symboliczną ilością szampana uczciwszy. Dzięki takiej wstrzemięźliwości stawiłem się punktualnie na starcie w dzielnicy Alternatyw 4, za towarzystwo mając pół setki podobnych desperatów. Go!
W tym miejscu uczciwie zaznaczam, że pragnąłem ten bieg wygrać. Zamierzam bowiem skompletować zwycięstwa we wszystkich (59) lokalizacjach parkrun w Polsce. Szerzej przedstawię ten projekt w osobnym wpisie; roboczo zatytułowałem go diademem. ?

Od początku wspomnianej ursynowskiej piątki towarzyszył mi na czele stawki miły zawodnik, poprzedzany przez uwiązanego na specjalnej uprzęży rączego psiaka. Jak się dowiedziałem, tandem ów należy do ścisłej krajowej czołówki: Stefan Wnorowski potrafi z gończym uzyskać imponujący czas poniżej 16 minut! Boleśnie się o tym przekonałem, finiszując na darzonej przeze mnie szczególnym sentymentem drugiej pozycji. Uzyskałem rezultat 18:30, podczas gdy zwycięzca (zwycięzcy?) przecięli linię mety w czasie 17:20.
Pragnę w tym miejscu z całą mocą zaznaczyć, iż nie żywię osobistej pretensji do Stefana. Primo, kwestia nie ma wielkiej wagi; wcześniej czy później zapewne dodam wygraną i na Ursynowie do kolekcji. Secundo, nie sądzę, aby w działaniu kolegi kryła się jakaś intencjonalność; kto pomyśli, że istnieje kolekcjoner parkrunów…
Niemniej zastanawiam się, jak opisywana sytuacja odnosi się ogólnie do zawodów sportowych. Czy określa to szczegółowo regulamin każdego biegu? Chodzi o niebagatelny handicap; szczególnie na odcinkach pod górkę i z wiatrem w twarz. Wytrenowany pies potrafi ponoć „ściągnąć” nawet dwie minuty z czasu na piątkę.
parkrun zezwala na starty z czworonogami, określając takie zasady: klik
Ha, trudno! Niestety, reguła ustawiania się ze zwierzątkami na końcu stawki bywa często ignorowana; szkoda, gdyż ma na celu także bezpieczeństwo naszych czworonożnych przyjaciół.

parkrun w ogóle kładzie nacisk na społeczną stronę przedsięwzięcia, wyraźnie dystansując się od aspektów sportowych. Używanie słowa zwycięstwo jest niemile widziane. Niemniej rejestruje się dokładnie wyniki, katalogizuje rekordy tras, wiekowe, najszybsze starty etc. W tym kontekście dwie minuty górką wyglądają już inaczej.
Uważam, że ładniej byłoby, gdyby osoby ciągnięte przez gończego nie mieszały się do walki o podium. Podkreślam jednak, iż to tylko moje prywatne zdanie. Świata zapewne nie zmienię, lecz warto uświadomić czasami, iż problem istnieje.
Kwestia zewnętrznego wspomagania w sporcie powraca niczym bumerang, z nieoczekiwanej strony.

Po przygodach ursynowskich udało się dotrzeć na Pole Mokotowskie punktualnie. Chwała warszawskiemu transportowi publicznemu; niech będzie metro pochwalone!

Tutaj poszło nienajgorzej, miejsce na mecie: drugie. Dwie dwójki w dublecie się spotkały, los ze mnie szydzi łabędziem podwójnym, 2 i 2, zezowato. Na Mokotowie jednakże wyścig potoczył się oczywistością: zwycięzca – Biegający Filozof – to sportowiec młodszy i dużo szybszy. No i pokonał dystans o własnych siłach.

Przy tej okazji odstawiliśmy z Agnieszką prywatne mistrzostwo świata w koordynacji i dogadywaniu się. Ona lekko spóźniona całą stawkę goniła; ja, sądząc, iż nie wstała rankiem, szybko po zakończeniu parkruna do domu umknąłem… Tym sposobem wzięliśmy udział w tym samym biegu, nie spotykając się. Para idealna!??
W Nowym Roku życzymy Wam i Waszym czworonogom wszystkiego najlepszego!
Ursynów: 2 miejsce; 18:30
Pole Mokotowskie: 2 miejsce; 19:02
Status parkrun: 32/22
Łukasz Klaś
Parkrun piętnuje ściganie się, ale w Wingsach nasz zawodnik był drugi za gościem na wózku… Też rywalizacja niemiarodajna, a wynik światowy.
Sprawiedliwie za to wszyscy… umrzemy 😛 Choć znów jedni szybciej, inni wolniej. Życie…
I od razu na sercu lżej. Twoja opinia jest cenna, bo i biegacz znakomity i pieska posiadacz?